Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Skalpel, który leczy

K

ryminał jest niczym skalpel przecinający chore tkanki społeczeństwa” – powiedział kiedyś Per Wahlöö, jeden z twórców szwedzkiej szkoły kryminału, uważanej dziś za najlepszą na świecie. W latach 60. Wahlöö, wraz ze swoją partnerką Mają Sjöwall, pracowali jako dziennikarze. Dostrzegając ograniczone możliwości mediów, postanowili użyć literatury popularnej jako nośnika ważnych społecznie i politycznie treści. W pierwszych powieściach obnażali niedostatki szwedzkiego państwa dobrobytu, pokazując, jak hołubiona dotąd polityka socjaldemokracji tworzy wyobcowanie oraz pogłębia izolację społeczną, zwłaszcza wśród mieszkańców dużych miast. Czasy się zmieniły, ale do dziś szwedzki kryminał pozostaje „zwierciadłem przechadzającym się po gościńcu”. Autorzy powieści kryminalnych są dziś w Skandynawii uważani za najbardziej śmiałych krytyków społecznych, bo – jak pisze literaturoznawczyni Anna Ehn – „tylko w kryminale ludzie mają odwagę mówić otwarcie o tym, jak bardzo zepsuty jest nasz świat”. Tym tropem ewidentnie podążają polscy twórcy książek ze zbrodnią w roli głównej. Jeszcze kilkanaście lat temu egzystowali oni na marginesie głównego nurtu literatury. Z zazdrością patrzyli na nakłady, jakie osiągali ich odpowiednicy w Anglii, Szwecji czy Niemczech. Dziś odważnie portretują polskie społeczeństwo, poruszając trudne kwestie społeczne, a także (to już chyba w znacznej mierze polska specyfika) – historyczne. Niemała w tym zasługa KATARZYNY BONDY, zwanej królową polskiego kryminału. To ona w „Okularniku” odważnie zmierzyła się z mitem żołnierzy wyklętych i pacyfikacją prawosławnych wsi na wschodzie Polski. Czy wiedzą Państwo, że przed laty Kasia (nie ukrywam, że znamy się od lat) pracowała we „Wprost”? Zanim zajęła się zbrodniami, w tekstach publikowanych w naszym tygodniku podejmowała tematykę społeczną. Przypadek? Nie sądzę! W rozmowie z PAULINĄ SOCHĄ-JAKUBOWSKĄ (s. 16) opowiada o tym, jak próbowała ją dopaść polityka, a nawet służby specjalne. Z kolei król polskiego kryminału REMIGIUSZ MRÓZ opowiada AGACIE JANKOWSKIEJ m.in. o terapeutycznym znaczeniu powieści kryminalnej (s. 21). Kto wie, czy popularność kryminału nie wypływa też ze szczególnego momentu, w jakim znajduje się polskie społeczeństwo. Podobnie jak w latach 60. w Szwecji, coraz częściej zadajemy sobie pytanie o państwo dobrobytu, które bezskutecznie próbujemy budować w Polsce po 1989 r. Pisze o tym JAN ŚPIEWAK (s. 24), analizując spór, w jaki przy okazji debaty nad exposé weszli ze sobą premier Mateusz Morawiecki i jeden z liderów Lewicy, Adrian Zandberg. Charakterystyczne, że rolę lidera opozycji przejął na siebie szef ugrupowania, które wprowadziło do Sejmu zaledwie sześciu posłów. Nad jego fenomenem zastanawiają się MAGDALENA ŚRODA i JAN WRÓBEL (s. 14). Jeśli ktoś z Państwa chciałby już na tym etapie politycznego wyścigu wystawić Zandbergowi prywatny ołtarzyk, na s. 98 znajdzie instrukcję TOMASZA BRODY, jak to zrobić sprawnie i w duchu ekologii. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań