Cieszę się, gdy ludzie protestują
JACEK POCHŁOPIEŃ
redaktor naczelny
Większość polityków nie pali się do demokracji bezpośredniej. Taka przypadłość zawodowa
Podejrzewam, że gdyby Winston Churchill zobaczył, jak wygląda dzisiejszy świat, stwierdziłby: „A nie mówiłem?”. Piję tu do jego słów: „Demokracja jest najgorszą formą rządu, jeśli nie liczyć wszystkich innych form, których próbowano od czasu do czasu”. Chętnie odpowiedziałbym byłemu premierowi Zjednoczonego Królestwa (i laureatowi Nagrody Nobla w dziedzinie literatury): „Sir, proszę się napić herbaty i zajrzeć za chwilę – w skali wieczności – a więc
za mniej więcej pięć lat, sądzę, że nowoczesne technologie wpły ną na zmianę tego obrazu”. Na razie jednak jest, jak jest. I dlatego cieszę się, gdy ludzie protestują, bo to pokazuje, że im zależy, a także uzupełnia niedostatki ustrojowe. To paradoksalne, że w czasach, gdy można błyskawicznie przeprowadzić referendum albo chociaż niezobowiązujące konsultacje społeczne przy wykorzystaniu np. telefonów komórkowych, obywatele muszą w ważnych sprawach wychodzić na ulicę, ryzykując lanie pałą. Większość polityków nie pali się jednak do poszerzania zasięgu demokracji bezpośredniej. Taka przypadłość zawodowa. A ludzie nie wytrzymują. Ćwierć miliona Czechów w Pradze protestowało w czerwcu przeciwko rządowi i premierowi Andrejowi Babišowi, w związku z zarzutami o wyłudzanie unijnych dotacji i wykorzystywanie wpływów do pomnażania majątku. Jak odnotował Reuters, był to największy masowy protest w tym kraju od aksamitnej rewolucji w 1989 r. W Hongkongu ponad milion obywateli protestowało przeciw planom wprowadzenia możliwości ekstradycji podejrzanych o przestępstwa do Chin, co mogłoby uderzać w opozycję – pisaliśmy o tym w poprzednim wydaniu „Wprost” (dostępne na Wprost.pl). W Gruzji ludzie wyszli na ulice, kiedy podczas Zgromadzenia Parlamentarnego Państw Prawosławnych na fotelu przewodniczącego we własnym parlamencie zobaczyli Rosjanina, na dodatek znanego z komentarzy nieprzychylnych temu krajowi. W tym wydaniu „Wprost” pisze o tym Jan Rokita, z którym jednak nie do końca się zgadzam w jednym punkcie, w którym pan Jan (wyrazy szacunku) powątpiewa. Otóż
myślę, że gdyby coś takiego wydarzyło się w Polsce, również mielibyśmy do czynienia z pospolitym ruszeniem. Tymczasem wolę patrzeć na poruszenie w Gruzji, niż – wiecie, rozumiecie, mądrość etapu – na obrazki z Rady Europy, w której to organizacji Rosja odzyskała prawa głosu, a zawiesiła w konsekwencji swoje członkostwo Ukraina, ofiara agresji, odcinana krok po kroku (co jest wbrew interesowi Polski!) od Europy. W Polsce chwilowo spokój, choć szerokim echem odbija się protest 13-letniej Ingi pod Sejmem – „Wakacyjny strajk klimatyczny”. Przyznam, że niewiele mnie interesuje, czy „ktoś za nią stoi”. Nie to jest dla mnie najważniejsze, lecz rosnące zainteresowanie młodego pokolenia ochroną środowiska. Wielu Polaków zmarło z powodu smogu i innych zanieczyszczeń. Są zmiany na lepsze, oby ten trend się utrzymał. Przy czym ważny jest pełny obraz: ochrona środowiska czasami wymaga wyrzeczeń, np. choć częściowej rezygnacji z wygodnego plastiku. Nie można też wylewać dziecka z kąpielą i wprowadzać takich zmian lub w takim tempie, które uderzą w gospodarkę. Tylko i aż: spokojnie, z rozmysłem, warto uwzględniać ochronę środowiska w naszym codziennym życiu oraz w polityce gospodarczej. Osobną kwestią jest skuteczność masowych protestów, nie będę też się upierał, że literalnie wszystkie są zasadne. Ale kropla drąży skałę. g
SONDY NACZELNEGO
STAWKA 0 PROC. PIT DLA MŁODYCH LUDZI DO 26. ROKU ŻYCIA TO:
42%
UZASADNIONE WSPARCIE
38%
NIEPOTRZEBNY PRZYWILEJ
15%
TRUDNO OCENIĆ
5%
NIE INTERESUJE MNIE
W sondzie na Twitterze na profilu @PochlopienJacek wzięło udział 616 osób.