Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Państwo nas niańczy czy tyranizuje?

JACEK POCHŁOPIEŃ, redaktor naczelny

W ubiegłym tygodniu European Policy Information Center (EPICENTER, inicjatywa sześciu think tanków z Unii Europejskiej) opublikował drugą edycję Nanny State Index. Mierzy on, w jakim stopniu państwa UE, a właściwie ich władze, żeby być precyzyjnym, zniechęcają do alkoholu, wyrobów tytoniowych i e-papierosów oraz jedzenia i napojów bezalkoholowych. Czyli niańczą swoich obywateli. Listę otwierają w kolejności Finlandia, Wielka Brytania i Irlandia, które wyszły na najbardziej restrykcyjne, najluźniej podchodzą do zagadnienia Słowacja, Niemcy i Czechy (ostatnia lokata). Polska znalazła się na dziewiątym miejscu, co oznacza awans o sześć pozycji. Twórcy zestawienia biorą pod uwagę takie kryteria jak na przykład kształtowanie cen (przede wszystkim poprzez podatki), stygmatyzację konsumentów czy ograniczenia reklamowe. Opracowując listę, współpracują z różnymi organizacjami, w Polsce z Forum Obywatelskiego Rozwoju. Dygresja: w marcu Sąd Okręgowy w Warszawie rozstrzygnął, wspierając się opinią Sądu Najwyższego, że można pić piwo na bulwarach wiślanych w stolicy. Cała sprawa miała kontekst obrony wolności obywatelskich, a dobijał się o nie u Temidy Marek Tatała, wiceprezes FOR. Mnie jednak szczególnie w zestawieniu EPICENTER zainteresował wątek palenia papierosów. Od dawna przyglądam się relacjom palących i niepalących w naszym kraju i sądzę, że przepisy dotyczące palenia w miejscach publicznych powinny być jeszcze bardziej zaostrzone. Niemniej jednak uważam również, że jeśli ktoś ma ochotę zapalić, ma prawo to robić w godnych warunkach.

Pamiętam, jak prof. Lech Falandysz, słynny prawnik prezydenta Wałęsy, skarżył się w latach 90. na warunki palenia bodaj na lotniskach, w przyciasnych, zatłoczonych klatkach. Profesor był też felietonistą „Wprost”, w 1999 r. na łamach naszego tygodnika protestował przeciwko „paternalistycznemu traktowaniu społeczeństwa jako niedorozwiniętej dzieciarni specjalnej troski, która nie wie, co czyni i której mozolnie wskazywać trzeba właściwą drogę”. To w związku m.in. z napisami ostrzegającymi przed zgubnymi skutkami palenia umieszczanymi na paczkach papierosów. Profesor Falandysz zmarł na raka trzustki w 2003 r., czy miało to związek z nałogiem, nie wiem, natomiast uważam, że miał rację, upominając się o godność palaczy. Kluczowe znaczenie ma dla mnie ochrona niepalących, jeśli natomiast ktoś chce korzystać z używki, nie szkodząc przy tym innym, jego wolna wola. Irytuje mnie umieszczanie na paczkach papierosów zdjęć przedstawiających skutki zdrowotne palenia, przyprawiających o odruch wymiotny. Człowiekowi niepalącemu trudno podejść do kiosku wobec takich obrazów, nie rozumiem też, dlaczego palacze są na nie skazani. To efekt unijnych regulacji, choć państwa mają pewną dowolność w ich wdrażaniu. Natomiast za słuszne uważam umieszczanie na paczkach napisów ostrzegawczych. To informacja, szkodliwe produkty powinny ją zawierać. Ale zdjęcia to już znęcanie się. Problemy z regulacjami palenia papierosów są, tylko leżą gdzie indziej. Ponieważ mamy narzucony przez polityków model dominującej państwowej służby zdrowia, z obowiązkowymi składkami, za problemy zdrowotne palaczy wynikające z nałogu płacą również niepalący. Bo wysokość składki nie zależy od troski o swoje zdrowie. Tymczasem, jeśli ktoś ubezpiecza się indywidualnie na życie, jedno z pierwszych pytań, na jakie musi odpowiedzieć, dotyczy właśnie palenia tytoniu. Pozytywna (może raczej negatywna?) odpowiedź otwiera drogę do podniesienia składki. Gdybyśmy mieli rynkowy system ochrony zdrowia, prawdopodobnie palacze płaciliby wyższe składki, co byłoby sprawiedliwe i motywowałoby do walki z nałogiem. – Rzucanie palenia jest łatwe – mówił Mark Twain – robiłem to już wiele razy. Kolejną kwestią jest palenie w miejscach publicznych. W Polsce trzeba uważać, aby, idąc ulicą, nie nadziać się na trującą chmurę dymu tytoniowego, wypuszczaną w ruchu przez innego przechodnia. To samo dotyczy wejść do wielu budynków, przy których trzeba wstrzymywać oddech. Państwo nie chroni wystarczająco niepalących przed trującymi wyziewami, za to uprzykrza życie palaczom, którzy innym nie szkodzą. Coś pomiędzy niańczeniem i tyranią. Niestety, kiedy państwo zaczyna być w jakimś obszarze aktywne, efekty bywają… właśnie takie. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań