Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Miss w mieście Rydzyka

MAGDALENA ŚRODA

Toruńscy żacy postanowili w lutym zorganizować wybory miss uczelni. Na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika to już tradycja. Od ośmiu lat aktywność tamtejszego samorządu przejawia się m.in. w tego typu działaniach. Impreza jest popularna, niedroga (zresztą sponsorzy zawsze się znajdą), a chętnych studentek ponoć coraz więcej. Dowodzi to, że do toruńskich przedszkoli i szkół nie dotarła jeszcze genderowa zaraza i zapewne długo nie dotrze, bo ojciec Rydzyk dwoi się i troi, by genderyzmowi dać odpór i by kobiety wiedziały, że ich życie składa się z trzech etapów: cielesnego, macierzyńskiego oraz Rydzykowego. Kobieta najpierw musi się zredukować do ciała, najlepiej w kształcie Barbie, bo ten trend promuje od dziesiątków lat tradycja kultury masowej i chrześcijańskiej. Potem rodzić dzieci oraz sprzątać dom swojemu mężczyźnie, bo takie jest jej „boskie powołanie”, by po sześćdziesiątce stać się osobą, której świat zamyka się w kruchcie i Radiu Maryja. Oto prawdziwa kobiecość. I nie ma innej.

Studenci to doskonale rozumieją i urządzają sprawdzian z pierwszej fazy bycia kobietą, czyli „pokaż się, skarbie, jako ciało”: szczupłe, uśmiechnięte, na wysokich obcasach (urok kobiet na wysokich obcasach polega na tym, że są bardziej bezbronne, obcasy uniemożliwiają bowiem ucieczkę). Impreza ma też wątki intelektualne, jak na uniwersytet przystało. Dziewczyny mają napisać o sobie krótką notkę (bo przecież umieją pisać), a potem odpowiedzieć na trudne pytania, na przykład „ile pięter ma rektorat”, lub puścić wodze fantazji: „Jakim zwierzątkiem chciałabyś być, gdyby szalony naukowiec dał ci taką możliwość?”. Oczywiście odpowiedź, że już się jest zwierzątkiem, które bawi mężczyzn, jest dyskwalifikowana. Zapewne niemile widziane są też wyobrażenia modliszki, wilczycy czy samicy dziobaka australijskiego (pracuje jej tylko jeden jajnik). Dziewczyna powinna powiedzieć, że chciałaby być foczką, kotkiem lub myszką, by wizerunek seksualnego ciała dopełnić skojarzeniami z futerkiem, miękkością i bezbronnością (bycie myszką na obcasach – to bezbronność zwielokrotniona i jakaż sexy!).

Nie. Nie mam nic przeciwko wyborom miss, bo jestem liberałką. Jeśli dorośli ludzie obojga płci chcą robić rzeczy degradujące, które wszelako nikogo nie krzywdzą, mogą je robić. W tym też sensie jestem za legalizacją prostytucji, bo skoro niektóre kobiety wybierają taką drogę życiową, jaką stworzyło im patriarchalne społeczeństwo, to społeczeństwo powinno im też dać socjalną i prawną ochronę. Problemem są nie tyle prostytucja, pornografia czy konkurs miss (ten ostatni to tylko mniejszy kawałek tego samego tortu), ile patriarchalne społeczeństwo i to, że nie wszystkie wybory są w tej strukturze wolne. Zwłaszcza dotyczy to kobiet. W sensie strukturalnym są zmuszane do odgrywania ról, które je albo uprzedmiotawiają (rola pięknego ciała) albo umieszczają na dolnych, czyli podporządkowanych szczeblach społecznej hierarchii, gdzie praktycznie nie ma dostępu do władzy i prestiżu („kobiety domowe”). Patriarchalizm jest systemem totalnym, odzwierciedlonym w mentalności każdego. Nic więc dziwnego, że mnóstwo ludzi traktuje go jako „zgodny z naturą”. Choć to naprawdę bardzo dziwaczny system.

Cóż jest złego w pokazywaniu ładnego ciała w majtkach i na wysokich obcasach? Nic. Pod warunkiem że nikt potem nie powinien się dziwić, że to ciało, nawet ubrane i uposażone w intelektualne kompetencje i ambicje, nadal będzie traktowane jako ciało. Kilka lat temu na jednym z wydziałów pewnego uniwersytetu wykładowca powiedział, że wszystkim dziewczynom stawia czwórki, a chłopców prosi na egzamin. W ten sposób „docenił” urodę dziewczyn i sprawdził intelekt chłopców. Dziewczyny nawet nie musiały stawać do wyborów miss, by być potraktowane jako ciała. Przywilej to czy upokorzenie?

Na toruńskiej uczelni trwa dyskusja, którą zainicjowały tamtejsze feministki. Bogu dziękować, że takie są. Gdyby nie feminizm, żadna kobieta nie mogłaby się ani uczyć, ani nawet rozbierać na żadnej uczelni, bo nie miałaby tam wstępu. Słuchajcie feministek! Bo mówią, co robić, by kobieta stawała się człowiekiem, mimo wysokich obcasów i ojca Rydzyka. ■

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań