Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Historia dwóch informacji

JACEK POCHŁOPIEŃ

redaktor naczelny

Czasami mrużymy oczy z rozkoszy i obraz się zawęża

Nie wiedzieć czemu właśnie teraz, ale w ubiegłym tygodniu media społecznościowe obiegła wypowiedź z grudniowej audycji Radia Maryja „Jak być dobrą żoną w sypialni”. Cytat rozchodził się wirusowo i brzmiał tak: „W czasie współżycia seksualnego, jak jeden z małżonków nie chce współżyć, ale widać, że jest potrzeba z drugiej strony, to także jest jakaś forma ofiarowania siebie, nawet pijany mąż na mocy powinności ma prawo domagania się od żony współżycia”. To słowa michality, ks. Marcina Różańskiego. Głosów oburzenia nimi, mniej lub bardziej kulturalnych, było wiele. Tyle

że pominięto dopowiedzenie księdza: „Ale żona nie jest własnością męża, nie jest niewolnicą i może powiedzieć »nie«”. Może nie usuwa ono zupełnie kontrowersji, ale jest ważne. Swoją drogą, sam temat audycji odbił się szerokim echem, tak jakby w Radiu Maryja można było opowiadać tylko o aniołkach przeskakujących z chmurki na chmurkę w rytm dźwięków harf. Gdy trafiam na wyjątkowo kontrowersyjną wypowiedź, w pierwszej kolejności zwracam uwagę na źródło. Jeśli nie jest mi znane i wiarygodne, szukam oryginału. Czasami zresztą, nawet jeśli źródło nie budzi moich wątpliwości, i tak sam potwierdzam fakty. To jednak clou mojej pracy – wyłuskiwanie prawdziwych informacji. Dlatego z jednej strony nie dziwię się, że inni nie poświęcają temu zbyt wiele czasu, z drugiej jednak zalecam ostrożność i przynajmniej staranny dobór źródeł. Obserwując internet, mam wrażenie, że gdy napotykamy na informacje, wypowiedzi potwierdzające nasze poglądy, mrużymy oczy z rozkoszy, obraz się zawęża i lądujemy w świecie wirtualnym. Sporo musiał się napracować Jerzy Haszczyński, doświadczony szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej”, aby odkleić od siebie łatkę dziennikarza akceptującego cenzurę. W skrócie: chodziło o sprawę Oleny Babakovej, która otrzymała zaproszenie do audycji „Klub Trójki” poświęconej sytuacji na Ukrainie. Przed emisją nieoczekiwanie dowiedziała się, że nie jest mile

widziana. Po kilku nerwowych chwilach ostatecznie pojawiła się na antenie. Następnego dnia oskarżyła obecnych w studiu, m.in. Jerzego Haszczyńskiego, o brak reakcji na złe potraktowanie i… poszło. Rozeszło się w internecie, w mediach, a w ślad za tym posypały się krytyczne komentarze. Szef działu zagranicznego „Rzeczpospolitej” dementował, jakoby był bezpośrednim świadkiem niezręcznego zdarzenia, aż wreszcie napisał cały artykuł, w którym opisał wydarzenia oraz to, co stało się później. Niecodzienny tekst, bo niemal minuta po minucie relacjonuje rozchodzenie się fake newsa, w czym uczestniczyli niestety również niektórzy dziennikarze. Link do artykułu można znaleźć na profilu twitterowym Jerzego Haszczyńskiego. Nadeszły czasy, w których jesteśmy bombardowani informacjami. Co wcale nie znaczy, że łatwo jest być dobrze poinformowanym.

***

Sprawy, która zakończyła się cztery lata temu i nie ma związku z „Wprost”, dotyczą zarzuty wobec Michała M. Lisieckiego – większościowego udziałowca giełdowej spółki PMPG Polskie Media, która kontroluje wydającą tygodnik firmę AWR „Wprost” (pełni też funkcję prezesa).

O sprawie i kontrowersjach wokół niej piszemy na str. 10. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań