Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Nie obudziliśmy się w innej Polsce

Marcin Dzierżanowski

redaktor naczelny

Wszystko, co przewidzieli, wypadło zupełnie inaczej albo trochę inaczej, czyli także zupełnie inaczej” – pisała polska noblistka (ta sprzed lat) Wisława Szymborska. Sytuacja, w której przychodzi mi pisać niniejszy wstępniak, to czarny sen każdego naczelnego. Wybory parlamentarne są najważniejszym wydarzeniem politycznym czterolecia. Cykl wydawniczy tygodnika sprawia jednak, że oddając ten numer „Wprost” do drukarni, żyjemy jeszcze w rzeczywistości przedwyborczej, tymczasem gazeta w kiosku ukaże się już po wyborach. W efekcie Państwo, którzy mają ten numer „Wprost” w ręku, znają już ich wyniki, tymczasem ja, pisząc te słowa, ciągle poruszam się w świecie spekulacji. Przypadła mi więc w udziale niewdzięczna rola wróżbity, który musi przewidzieć coś, co się (z Państwa punktu widzenia) już wydarzyło i dokonało. Snuć refleksję nad nieznanym mi wynikiem partii szachów, która jest już zakończona. To zadanie niewykonalne. Dlatego w niniejszym numerze „Wprost” postanowiliśmy nie stawać do nierównej walki i pokusić się o refleksję bardziej uniwersalną i ponadczasową. Poprosiliśmy o nią publicystów i felietonistów „Wprost”, ale też wybitnych komentatorów życia publicznego. Jedno jest pewne: wbrew opinii większości polityków i dużej części komentatorów, niezależnie od tego, kto będzie tworzył nowy rząd, w powyborczy poranek nie obudziliśmy się w innej Polsce. Jest ona ciągle krajem, w którym przez ostatnie cztery lata poziom życia wielu obywateli wyraźnie się poprawił. Ale – wbrew temu, co powtarza PiS – nadal jest państwem słabym, a w wielu aspektach nawet słabszym niż cztery lata temu. Jak pisze JAN WRÓBEL (s. 20), PiS jest bowiem formacją fałszywie propaństwową, budującą państwo chaotyczne i wzmacniające więź narodową tylko dla wybranych (co samo w sobie jest przecież wewnętrzną sprzecznością). Ciągle też żyjemy w kraju, w którym przez cztery lata konserwatywnych rządów obóz demokratyczno-liberalny nie wypracował dla nich żadnej realnej alternatywy. Refleksja opozycji na temat tego, dlaczego prawica doszła do władzy i dlaczego przez cztery lata zwiększyła swoją popularność, pozostaje na poziomie etycznej refleksji rodem z taśm Sławomira Neumanna i politologicznej analizy Lecha Wałęsy z nieszczęsnej konwencji Koalicji Obywatelskiej. „Oni nic nie zrozumieli i niczego się nie nauczyli” – podsumowuje cztery zmarnowane lata opozycji JAN ŚPIEWAK (s. 26). Do tego dochodzi jeszcze pogrążony w kryzysie Kościół, który – jak twierdzi nasz felietonista, jezuita ks. MICHAŁ ZALEWSKI – wzmacnia tę część polskości, która jest doskonale impregnowana na chrześcijaństwo (s. 84). Z tymi wszystkimi problemami (i podziałami) przyjdzie nam żyć dalej. Bo choć niedzielne wybory w większym lub mniejszym stopniu oznaczają nowy układ władzy, to na pewno nie są początkiem nowej Polski. „Podział społeczeństwa na jedną i drugą stronę jest nienormalny. Nie do wiary, że polityka może aż tak polaryzować” – ostrzega w wywiadzie nasza nowa noblistka (s. 40). Niech ten cytat wybitnej pisarki towarzyszy nam w najbliższych, gorących politycznie dniach. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań