Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Czego uczy kolejny wypadek

JACEK POCHŁOPIEŃ, redaktor naczelny

Ponad rok czekamy na wyjaśnienie, kto był winien wypadku z udziałem Beaty Szydło

Nic nie dzieje się przypadkiem. Ubiegłotygodniowy wypadek prezydenckiej kolumny ilustruje kilka problemów w naszym państwie. Przypomnę: w czwartek podczas przejazdu Andrzeja Dudy przez Oświęcim policyjny radiowóz potrącił – na szczęście niegroźnie – 9-letniego chłopca. Najpoważniejszy problem dotyczy tego, kim mają być osoby sprawujące wysokie i najwyższe urzędy w naszym państwie. Urzędnikami, tym samym menedżerami zarządzającymi określonymi sferami naszego życia, czy władcami. W mniejszym stopniu ten dylemat dotyczy prezydenta RP, który jest głową państwa i uosabia jego powagę, co wymaga pewnej otoczki, niemniej jednak teraz wypadek, i to nie pierwszy, przydarzył się właśnie jego kolumnie.

Im bardziej będziemy uważać polityków za władców, tym chętniej będziemy im nadawać przywileje, w tym dotyczące poruszania się po drogach. Konsekwencji jest oczywiście więcej. Jeśli uważamy polityków za władców, to np. przekazywane przez nich pieniądze na budowę tego czy owego stają się dla nas niczym królewska darowizna, za co trzeba odpłacać dziękczynnymi podziękowaniami. Jeśli uznamy ich za menedżerów, będą to po prostu nasze wspólne pieniądze, którymi politycy w określony sposób zarządzają. Uprzywilejowane kolumny VIP-ów na zatłoczonych drogach, w smartfonowym, nowoczesnym świecie XXI w. wyglądają egzotycznie. Widzę też pewną prawidłowość: władcy rzadko ruszają się poza swoją siedzibę. Mogą więc mieć większe przywileje, bo nie jest to dotkliwe dla zwykłych ludzi, a zagrożenie związane z ruchem uprzywilejowanych kolumn, jeśli o tym mowa – mniejsze. Politycy w Polsce podróżują często. Druga sprawa to bezpieczeństwo VIP-ów. Zgodnie ze znanymi mi regułami kolumna z osobą ochranianą, w razie nadzwyczajnego zdarzenia, nie powinna się zatrzymywać.

Służba Ochrony Państwa już w piątek wydała oświadczenie, że decyzja o postępowaniu w razie nieplanowanego zatrzymania należy do dowódcy ochrony będącego w kontakcie z osobą ochranianą. Oczywiście zrozumiała jest ludzka reakcja Andrzeja Dudy, który wysiadł z samochodu, widząc ranne dziecko, tyle że powinien on zostać jak najszybciej ewakuowany przez ochronę. Poturbowanego chłopca mógł odwiedzić później, co zresztą się stało, i dobrze, bo być może wizyta załagodziła powypadkową traumę dziecka. Na miejscu powinny zostać tylko radiowóz biorący udział w wypadku i karetka z zespołem udzielającym pomocy. Jeśli umawiamy się, że osoby piastujące najwyższe funkcje mają licznych ochroniarzy i są ściśle chronione, powinna być w tym konsekwencja. Kolejna sprawa, na razie otwarta, to działanie wymiaru sprawiedliwości. Już ponad rok czekamy na wyjaśnienie, kto był winien wypadku w Oświęcimiu w 2017 r. z udziałem premier Beaty Szydło.

Dyskusja na temat tego, czy auta miały włączone sygnały dźwiękowe, była żenująca, przecież świadkami było kilkunastu funkcjonariuszy państwa. Mam nadzieję, że również długo nie będą trwały np. debaty, czy prezydencka kolumna tylko zwolniła przed przejściem dla pieszych, czy się zatrzymała (w piątek obowiązywały obie wersje) i co się właściwie stało. No i wreszcie samo bezpieczeństwo na drogach. Polacy podchodzą do niego lekceważąco. Według niektórych relacji pierwszy chłopiec, który pokonał jezdnię przed radiowozem, jechał na hulajnodze, drugi wbiegł na pasy. Nie odniosę się teraz bezpośrednio do wydarzeń w Oświęcimiu, nie jest jasne, jaki był przebieg zdarzeń. Stwierdzę natomiast przy tej okazji, że codziennie widuję dzieci przejeżdżające samotnie na rowerach czy hulajnogach przez przejścia dla pieszych, prawdopodobnie nieświadome towarzyszącego temu zagrożenia, o którym nikt im nie powiedział. Troska o dzieci jest również sprawą wagi państwowej. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań