Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Zerwijmy emerytalne kajdany

JACEK POCHŁOPIEŃ, redaktor naczelny

Ekipa rządząca przygotowała emerytalną nowość dla Polaków – pracownicze plany kapitałowe, których szczegóły zostały zaprezentowane w ubiegłym tygodniu. Na szczęście tym razem udział w inicjatywie państwa ma być dobrowolny, a więc każdy będzie mógł przekalkulować, czy mu się opłaca z takiej formy oszczędzania korzystać. To dobrze. Zobaczymy, jak ostatecznie będzie wyglądał program po konsultacjach społecznych. Powtórzę jednak: cieszy mnie, że nie będzie przymusu, w każdym razie nie dla pracowników. Bo pracodawca, który będzie na przykład uporczywie zniechęcał do udziału w PPK, naraża się nawet na karę więzienia. Hm, państwo uporczywie zniechęca do zatrudniania na etacie... Polski przymusowy system emerytalny, ten, który znamy, wymaga gruntownej reformy oraz uczciwego podejścia do sprawy. Jesteśmy to winni naszym dzieciom. Pokolenie, które już pracuje, znajduje się na emerytalnej straconej pozycji, zadbajmy zatem choć o tych, którzy dopiero będą wchodzić na rynek pracy. Jestem przekonany, że trzeba zacząć likwidować państwowy przymusowy system emerytalny. Między innymi z tego powodu, że żyjemy w epoce elastyczności, podejmujemy przeróżne formy zatrudnienia, emigrujemy do innych krajów. Poza tym samodzielnie podejmujemy wiele decyzji finansowych jednym kliknięciem myszki od komputera.

Niestety mamy za sobą również wiele bolesnych doświadczeń niepozwalających w pełni ufać sprzedawcom produktów finansowych (polisolokaty itp.). Ale przynajmniej zdobyliśmy doświadczenie jako konsumenci. Gdybyśmy jeszcze nie tkwili w archaicznym systemie edukacyjnym rodem z rewolucji przemysłowej, dużo sprawniej poruszalibyśmy się po świecie finansów. Jednak najważniejszy powód, dla którego trzeba zlikwidować państwowy przymusowy system emerytalny jest taki, że jak nie za 5 lat, to za 10, a jak nie za 10, to za 20, przyjdą politycy, którzy ukradną nam gromadzone pieniądze. Dowodzi tego historia Polski czasów transformacji. Co tu dużo mówić, sami takich polityków od czasu do czasu wybieramy, choć na nasze – wyborców – usprawiedliwienie przywołam pokręconą ordynację wyborczą. Zatem jedyny sposób to uwolnić emerytury Polaków od zakusów polityków. Sprawa jest o tyle skomplikowana, że po pierwsze, bez przyszłych składek nie będzie z czego wypłacać emerytur obecnie pracującym (czyli większości czytających te słowa). Po drugie, przywoływany jest argument, że część z nas, niczym płochy i swawolny konik polny w bajce La Fontaine’a, nie zadba o przyszłość i wyląduje na ulicy na stare lata. Zatem dla naszego własnego dobra trzeba nas obłożyć przymusowymi daninami na rzecz mrowiska (przypomnę: konik polny szukał pomocy u pracowitej mrówki). Rozwiązaniem problemu wypłat emerytur dla obecnie pracujących byłaby obowiązkowa (niestety), ale malejąca z czasem składka dla wchodzących dopiero na rynek pracy. Aż do zera, gdy nie będzie już emerytów ze starego, przymusowego portfela. Można pogmerać w majątku państwa, aby dofinansować wypłaty. Co się zaś tyczy aspektów humanitarnych – w porządku, zapewnijmy minimum tym, którzy rzeczywiście znaleźliby się bez środków do życia. Dajmy na przykład kwotę równą zasiłkowi dla bezrobotnych tym obywatelom, którzy zostaną bez żadnego innego majątku ani bliskich, od których mogliby ściągnąć alimenty (to nic nowego, taki mechanizm istnieje w prawie cywilnym). Kombinatorom od razu przypominam o idei skargi pauliańskiej, czyli możliwości dochodzenia roszczeń, jeśli dłużnik wyprowadził majątek, aby uchylić się od zapłaty. Dla kwoty ok. 900 zł miesięcznie (według obecnych stawek) raczej niewielu ryzykowałoby więzienie. W ten sposób zadbamy o skrajnie niezaradnych, a jednocześnie – mam wrażenie – nie obciążymy budżetu państwa. Dzięki rozwiązaniu alimentacyjnemu byłyby to naprawdę nieliczne przypadki. A zatem (…), by łańcuch spadł z wolnego ducha, emerytalny dom niewoli – zniszcz i spal! – parafrazując nieco autora „Międzynarodówki”. Socjalista, ale skutecznie zagrzewał do boju. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań