Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Osioł gordyjski

JACEK POCHŁOPIEŃ, redaktor naczelny

Znacie anegdotę, w której wędrowali Arab z żoną (ewentualnie synem) wraz z osłem? Było tak: jeśli ona jechała, a on szedł, to znaczyło, że mężczyzna był pantoflarzem. Jeśli było odwrotnie – to egoistą. Jeśli oboje siedzieli na ośle, można spokojnie uznać ich za dręczycieli zwierząt. A jeśli oboje zrezygnowali z czterokopytnego środka lokomocji i po prostu szli przy zwierzaku, okazałoby się, że są frajerami. Wezwanie Donalda Tuska na świadka w związku ze śledztwem dotyczącym współpracy Służby Kontrwywiadu Wojskowego z Federalną Służbą Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej zwolennicy przewodniczącego Rady Europejskiej przyjęli z oburzeniem. Główny zarzut dotyczył domniemanego politycznego podtekstu takich działań. Wyobraźmy sobie teraz, co by się stało, gdyby prokuratorzy zostali wysłani do Brukseli, aby tam porozmawiać z Donaldem Tuskiem.

Z wielkim prawdopodobieństwem podniósłby się rwetes tym razem z przeciwnego obozu, że były lider Platformy Obywatelskiej jest traktowany inaczej niż wszyscy inni obywatele. Z kolei gdyby nie został przesłuchany w tej sprawie, pewnie słychać by było głosy o zaniechaniach śledczych. Oczywiście chodzi nie tylko o formę, ale i o sam fakt prowadzenia śledztwa. Ja osobiście czekam na wyniki działań prokuratury. Skąd u diabła mam wiedzieć, co działo się w relacjach pomiędzy SKW i FSB? Znam niepokojące relacje mówiące o tym, iż doszło do rzeczy nagannych, jak też dowodzące, że nic nadzwyczajnego się nie stało. Zobaczymy zatem, czego jeszcze się dowiemy w tej sprawie. Czy i jaki akt oskarżenia przygotuje prokuratura? Co ustali sąd? Pamiętam, jak państwo polskie zawiodło w 2010 r., pamiętam również, co wyrabiały władze Rosji. Teraz chcę się dowiedzieć, jak wyglądała w tym kontekście współpraca SKW z FSB. Inna sprawa, że Donald Tusk świetnie rozegrał sprawę przesłuchania. Mam na myśli podróż pociągiem i spacer do prokuratury. Pamiętam, gdy w latach 90. prezydent Lech Wałęsa na koniec weekendu wybrał się pociągiem z Gdańska do stolicy. Nawet kolejarze nie mieli o tym pojęcia. Kiedy sprawa wyszła na jaw, na gwałt zorganizowano wsparcie i na trasie wsiadł do lokomotywy kolejny maszynista. Teraz było znacznie bardziej hucznie.

A Donald Tusk wyszedł naprzeciw oczekiwaniom ludzi. Po tych wszystkich kraksach rządowych limuzyn, blichtr władzy kłuje w oczy. Hasło „Blisko ludzi, głupcze” politycy powinni sobie wieszać na ścianach, wzorem Billa Clintona i jego „Liczy się gospodarka, głupcze”. Film z udziałem prezydenta Słupska Roberta Biedronia umieszczony na Facebooku w ostatni piątek, na którym z okazji Dnia Ziemi opowiada przy rowerze, co ludzie mogą robić dla wspólnego dobra oraz co robi on sam (nie kupuje na przykład jedzenia w nadmiernych ilościach), spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem. W tym wydaniu „Wprost” o swoich planach politycznych opowiada Jan Śpiewak, jeden z najbardziej znanych przedstawicieli ruchów miejskich. W czasach rewolucji informacyjnej szybko można zyskiwać zwolenników, choć można ich też stracić. Znakiem czasów jest wyciąganie wniosków z pojedynczych zdarzeń. Szybko i od razu. Ktoś palnął głupotę? Do niczego się nie nadaje. „Zaorany”. Ktoś coś robi, co nam się nie podoba? Deprecjonujemy, zanim sprawa się wyjaśni. Szybkie oceny i manipulacje stały się plagą. Mam swojego faworyta, bardzo popularny chwyt. Oto mój znajomy, zresztą ojciec adwokata, wrzucił na Facebooka informację znalezioną w internecie, że w niektórych sądach zmuszano sędziów do udziału w zebraniach 20 kwietnia, odczytywanych jako protesty przeciwko planom reform Ministerstwa Sprawiedliwości (piszemy o nich w wydaniu). Sprawa skomplikowana, bo to rzeczywiście były zebrania, niemniej jednak… „Pan sam w to nie wierzy” – skomentował uprzejmie wpis jeden z internautów. Zabrzmiało znajomo. „Jak pan dobrze wie, panie redaktorze…” – pada podczas wielu wywiadów. W podobnym tonie: „Dobrze wiecie, o co chodzi” pisali autorzy jednego z serwisów działających na Twitterze, kiedy dziennikarze Wprost.pl wykazali, że ich zarzuty dotyczące jednej z informacji są nietrafione. Perfidny chwyt, bo wymaga ostrej reakcji w rodzaju: „Skąd pan wie, co ja myślę”. Nie każdy jest gotowy wchodzić w taką wymianę. „Przecież pan doskonale wie, że jadąc z żoną na ośle, męczy pan to zwierzę”. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań