Inline HTML

Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych przez firmę Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-305) przy Al. Jerozolimskich 179 oraz podmioty współpracujące, w tym należące do Grupy Kapitałowej Platformy Mediowej Point Group SA, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 29.08.1997 roku o Ochronie Danych Osobowych (Dz. Ustaw nr 133 poz.883) w celu realizacji usług oraz w celach marketingowych. Oświadczam, że jestem świadom, iż przysługuje mi prawo wglądu do moich danych osobowych oraz możliwość ich poprawiania i usuwania.

Porozmawiajm y o podatkach

Amerykański noblista Milton Friedman chętnie podkreślał, że nie ma czegoś takiego jak darmowy obiad. W Polsce dyskusja o roli państwa w gospodarce oraz w naszym życiu dotarła do punktu, w którym ambitne plany zawsze stykają się z rzeczywistością. Do pieniędzy. Dłużej już nie da się odwlekać odpowiedzi na pytanie, kto zapłaci za ekspansję państwa, choćby w sferze socjalnej. Jeśli politycy napotykają na problem w kasie, to zazwyczaj niezależnie od reprezentowanej opcji sięgają po swój ulubiony instrument polityki gospodarczej: nasze pieniądze. I zabierają się za podnoszenie podatków, o ile jeszcze nie wytropią schowanych gdzieś oszczędności, które można zagospodarować natychmiast, jak Platforma Obywatelska w przypadku OFE. Potem okaże się, że w świetle prawa pieniądze, które musieliśmy pod przymusem przepisów zakopać w kącie naszego gospodarstwa (czyli wpłacić do funduszy emerytalnych), znalazły się tak naprawdę na działce należącej do państwa. I po sprawie.

Teraz mamy do rozwiązania rebus z przeszkodami. Kiedyś Jan Pietrzak, komentując pytania referendum z 1987 r., przetłumaczył jedno z nich tak: Czy jesteś za tym, aby było lepiej, ale aby było gorzej? Na razie wiemy tyle, że za sprawą jednolitej daniny ma być lepiej, bo prościej, przy czym niektórzy zapłacą fiskusowi mniej, a inni – więcej. Możemy prezentować symulacje na podstawie zapowiedzi polityków oraz już zrealizowanych podwyżek podatków i parapodatków (piszemy w tym wydaniu). Mam nadzieję, że rząd w krótkim czasie jasno powie Polakom, jakie dokładnie będą skutki planowanych zmian dla naszych portfeli, oraz przedstawi ich pełne uzasadnienie. Zwłaszcza że podwyżki, o których się mówi, dla wielu przedsiębiorców mogą być prawdziwym ciosem. Porozmawiajmy jak Polak z Polakiem, to z reguły sprawdza się w naszej historii. A czasy mamy burzliwe, co najlepiej widać w tegorocznej edycji Rankingu najbardziej wpływowych Polaków „Wprost”. g

Pierwszy Komiwojażer

Wyszło na to, że nie ma obecnie ważniejszego problemu w stosunkach polsko- -francuskich, jak to, kto kogo uczył jeść widelcem. Wypowiedź wiceministra obrony Bartosza Kownackiego była niepotrzebna i obraźliwa. Tak jak obraźliwe były słowa francuskiego prezydenta Chiraca o Polakach, którzy stracili okazję, żeby siedzieć cicho. Nikt przecież nie wątpi, że Francuzi, a szczególnie ich prezydenci, potrafią się posługiwać widelcem sprawniej niż niejeden polski polityk. Ta sprawność nie ogranicza się tylko do talerza. Widelec rozumiany jako symbol wysublimowanej elegancji i wartości europejskich jest także narzędziem politycznym i biznesowym. Wymuszanie protekcjonalnym tonem przestrzegania tzw. europejskich wartości jest ulubionym sposobem na egzekwowanie własnych interesów. Dotyczy to nie tylko francuskiego biznesu, lecz

także prezydentów. Ich wykraczające poza przyjęte standardy zaangażowanie w sprzedaż francuskich reaktorów atomowych, broni i usług telekomunikacyjnych jest w świecie znane i często wyszydzane. Tylko że dla Franćois Hollande’a utrata zamówienia na caracale to osobisty problem. Jest najmniej popularnym prezydentem w powojennej historii Republiki i ma nikłe szanse na reelekcję. Opierają się one głównie na kruchej nadziei na rozruszanie gospodarki. Fiasko kontraktu z Polską to kolejny cios dla tego planu. Dla Francuzów to kolejny dowód na to, że Hollande nie nadaje się na prezydenta. Widać to po reakcjach prasy nad Sekwaną, które uderzają w Hollande’a. Jest to odbierane jako wotum nieufności ze strony branż zbrojeniowej i telekomunikacyjnej, które kontrolują rynek medialny we Francji. Stąd nerwowa reakcja Pałacu Elizejskiego, ogłaszającego odwołanie wizyty Pierwszego Komiwojażera Republiki w Warszawie. g

Spis treści

Spis treści schowaj

Pobierz wersję PDF

Ostatnie wydania

Zobacz archiwum wydań